Spis treści
„Test przedsiębiorcy”
W marcu 2019 r. Ministerstwo Finansów zapowiedziało wprowadzenie tzw. „testu przedsiębiorcy” pozwalającego oddzielić osoby faktycznie prowadzące działalność gospodarczą od osób świadczących swoje usługi w ramach własnej działalności tylko i wyłącznie jednemu podmiotowi. Co prawda wycofano się później z tego pomysłu, wśród przedsiębiorców pozostały jednak obawy, że urzędy mogą na inne sposoby weryfikować i klasyfikować zasady prowadzenia działalności gospodarczej przez samozatrudnionych. Największe obawy dotyczyły interpretacji urzędów skarbowych – dla przykładu warto wskazać, że przedsiębiorca generujący roczny dochód w wysokości 100 000,- zł i więcej płaci 19% podatek liniowy zamiast podatku w wysokości 32%. Ponadto prowadzenie działalności gospodarczej umożliwia odliczanie wielu związanych z nią wydatków takich jak chociażby koszty wykorzystywania pojazdu, koszty telefonu czy komputera. Dzięki temu dochód jest niższy i finalnie przedsiębiorca zobowiązany jest do zapłacenia niższego podatku. W związku z powyższym interpretacje urzędów skarbowych miałyby bezpośrednio bardzo istotny wpływ na sytuację majątkową samozatrudnionych.
Nadzieja dla przedsiębiorców
Jedna z ostatnio wydanych interpretacji (tj. interpretacja nr 0114-KDIP3-1.4011.239. 2019.2.MJ) daje jednak nadzieję, że urzędy skarbowe nie będą kwestionować rozliczeń samozatrudnionych. Dotyczy to nawet sytuacji, gdy samozatrudniony ściśle współpracuje ze swoim kontrahentem, podporządkowując się de facto panującym u niego regulacjom, a więc w sytuacji, gdy współpraca stron nosi pewne znamiona umowy o pracę.
Wskazana interpretacja została wydana w sprawie mężczyzny zajmującego się doradztwem gospodarczym (sporządzaniem raportów finansowych, analiz zyskowności etc.), który zamierzał założyć własną działalność gospodarczą i nawiązać ścisłą współpracę z jednym kontrahentem. Zasady współpracy stron przewidywały m.in. dyspozycyjność w godzinach od 9 do 17, zobowiązanie do wykonywania usług w dodatkowym czasie, zwrot wydatków poniesionych w trakcie współpracy (np. kosztów podróży służbowych, kosztów związanych z użytkowaniem telefonu, internetu czy samochodu), prawo do dni wolnych oraz ekwiwalent w przypadku ich niewykorzystania. Przedsiębiorcy przysługiwałoby również wynagrodzenie za czas choroby (przez okres sześciu miesięcy). Jak łatwo zauważyć, współpraca na ww. warunkach pod wieloma względami przypomina umowę o pracę.
Przesłanki niekwestionowania rozliczeń osób samozatrudnionych
W wydanej interpretacji urząd skarbowy uznał jednak, że doradca może rozliczać się tak jak przedsiębiorca i płacić liniowy PIT w wysokości 19%. Fiskus przychylił się do argumentacji doradcy uznając, że to on ponosi ryzyko gospodarcze, ponieważ działając po godzinach, nie dostanie dodatkowego wynagrodzenia, a poza tym to sam doradca odpowiada za jego rozliczenie. Urząd skarbowy wskazał również, że doradca może świadczyć usługi w domu lub w innym miejscu (byle był dostępny w określonych godzinach określonych w warunkach współpracy ze swoim kontrahentem).
Zgodnie z art. 5b ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych istnieją 3 warunki przesądzające o fakcie, czy dana osoba prowadzi działalność gospodarczą, czy też jej nie prowadzi. Oznacza to, że na podstawie tych warunków fiskus ocenia czy dany podmiot faktycznie jest przedsiębiorcą. Do ww. warunków należy:
– odpowiedzialność wobec osób trzecich ponosi zlecający usługę,
– świadczenia muszą być wykonywane pod kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez zlecającego,
– wykonujący czynności nie ponosi ryzyka gospodarczego.
W przypadku spełnienia wszystkich ww. warunków fiskus jest uprawniony uznać, że dana osoba nie prowadzi działalności gospodarczej, a więc powinna rozliczać się jak osoba na etacie.
Czy powyższa interpretacja oznacza, że samozatrudnieni mogą odetchnąć z ulgą? Niestety nie. Przede wszystkim trzeba być świadomym tego, że interpretacja urzędu skarbowego o niczym de facto nie przesądza, ponieważ w podobnej sytuacji fiskus może wydać zupełnie inną interpretację. Ponadto zauważyć należy, że samozatrudniony miałby przywileje pod wieloma względami podobne do przywilejów pracownika, co wiązałoby się z kolei ze znacznym uszczupleniem wysokości danin płaconych na rzecz fiskusa.